Pamięć

Rzadko piszę o sprawach osobistych, szczególnie związanych z bliskimi ludźmi. Jeżeli w ogóle poruszam takie tematy, to bardzo zdawkowo (gdzieś tam przemyciłam we wpisach wojenne i obozowe wątki z historii rodzinnej). Raz, że unikam wymachiwania prywatnością w sieci. Dwa, że trzeba naprawdę wytrawnie operować słowem, żeby taki osobisty tekst nie ociekał lukrem albo łzami, więc pisanie intymne zostawiam lepszym od siebie.

Dlatego tym razem krótko i oszczędnie. Zresztą  nawet bez takich obiekcji nie umiałabym inaczej, bo akurat ten temat mnie przerasta i pewnie jeszcze długo będzie przerastał. Więc tylko zdjęcia i podpisy. Każda z tych fotek to ważne wspomnienia, takie do odtwarzania w głowie i troskliwego pielęgnowania. Jak cenne bibeloty – wspomnienia zasługują na dobrą opiekę i delikatną konserwację. Zwłaszcza wtedy, kiedy dotyczą kogoś bardzo bliskiego, kto już odszedł. Bo dopóki trwa pamięć, dotąd człowiek istnieje – jak powiedział pan, prowadzący ceremonię pożegnania zmarłej rok temu Mamy.

Nie mogę sobie przypomnieć, którego pisarza czy innego filozofa zacytował Mistrz Ceremonii. Mniejsza z tym, ten cytat zdaje się jest dość oklepany i pewnie często pojawia się przy pogrzebowo-wspominkowych okazjach. Najważniejsze, że to działa, kiedy przy przeglądaniu starych domowych albumów robi się replay i na chwilę ożywają wszystkie historie, zapisane dawno temu na zdjęciach. Kawałeczki tych historii poniżej (jakość może nie powala, zdjęcia ze zdjęć wykonane własnoręcznie metodą chałupniczą, ale coś tam widać).

 

ap1090443.jpg
Mama jako kilkuletnia dziewczynka. Końcówka lat 50. XX w., Staszów.

 

dsc_0234
Rodzice Mamy – Babcia Marysia i Dziadek Czesiek,  pierwsza połowa lat 50. A tak naprawdę Marianna i Mieczysław. Ksiądz od babcinego chrztu miał ponoć powiedzieć, że „Maria to była tylko jedna”, więc pradziadkowie wybrali najbardziej podobne imię. A Dziadek miał dwa pierwsze imiona, bo pod jednym go ochrzczono, pod innym omyłkowo zapisano w urzędzie.

 

dsc_0236a.jpg
Zdjęcie Mamy mniej więcej z czasów matury lub początku studiów, jedno z moich ulubionych. Ponoć jestem podobna ;P

 

 

p1090505.jpg
27 września 1980. Mama z Tatą na cywilu. Mama rozbawiona, Tato skupiony i przejęty (na pozostałych fotkach z tej uroczystości widać to jeszcze lepiej, co zawsze było tematem rodzinnych żarcików).

 

p1090507.jpg
18 października 1980. Mama z Tatą na kościelnym.

 

p1090513.jpg
„Mamo, maszerujemy, umiem chodzić, a nie żaden wózek”. Chyba 1985 r., gdzieś na Alejkach Grottgera.

 

p1090528
Kilka lat później i nasza czwórka w komplecie, zima 1989. Byłam wielce przejęta tym, że niedawno zostałam starszą siostrą. Aczkolwiek w tamtym momencie chyba największych emocji dostarczało mi to pudełeczko z pierwszym w życiu zestawem rycerzyków Lego 😉

 

p1090531.jpg
Jakieś piętnaście lat później, czyli obie siostry Czerni już na etapie świąteczno-wizytowego zblazowania – „meh, no dobra, niech mają tę fotę pod choinką” 😉 Ale barszczyk na pewno był dobry.

 

p1090515
Wycieczkowo na Babiej Górze. Mama wolała morze niż góry, ale czasem dawała się przekonać do górskich wędrówek. Ja też czasem dam się namówić, o ile to są pagórki w Beskidzie Niskim lub coś podobnego.

 

p1090519.jpg
Bez czerwonego dywanu, ale schody w Cannes zaliczone. W drodze na wczasy w Hiszpanii, 1999 r.

 

p1090533
Schody w Monte Carlo na tej samej wycieczce, 1999 r.

 

p1090536.jpg
Parc Guell, Barcelona 1999 r.

 

p1090538
I znowu nieco bliższa okolica, chyba 2004.

 

p1000378.jpg
Z obiema naszymi Aniami w Muzeum Lotnictwa Polskiego (po lewej Ciocia Ania – młodsza siostra Mamy).

 

dsc00069
„Buziaki, dzieciaki. I niech cały czas będzie u Was tak dobrze” 🙂 14 maja 2016 r. Fot. Katarina Nacht Photography

 

Niestety, nie znalazłam dobrych fotek z jej ulubionej nadmorskiej okolicy. Karwia-Ostrowo-Jastrzębia Góra, spędzaliśmy tam wakacje kilka razy pod koniec lat 90. Mama bardzo lubiła jeździć nad morze, szczególnie nad Bałtyk. Wcale nie po to, żeby leżeć tam plackiem, tylko spacerować brzegiem, wdychać jod i patrzeć na fale (doskonale rozumiem, mam tak samo). Może przy jakimś remanencie w mieszkaniu Taty się uda. Za to na koniec piosenka, która jakoś tak mi się z nią kojarzy. Bo i przesłanie bardzo w duchu Mamy, no i jeden z jej ulubionych artystów, „Grechutek” – jak o nim mówiła.

 

Jest nam o tyle łatwiej, że rodzina z obu stron (od mamy i taty) jest dobrze zaprawiona w snuciu opowieści o przeszłości i takie wspominkowe gawędziarstwo to stały element wszelkich familijnych nasiadówek. No i poczucie humoru. Na każdej z trzech styp, które zaliczyliśmy w ciągu tego specyficznego roku (miesiąc po Mamie zmarła Babcia Marysia, a w czerwcu Ciocia Basia – siostra Dziadka), panował nastrój bardziej jak na urodzinach, no tylko bez solenizanta. Zamiast smutku czy napiętej atmosfery były żarty, śmiechy i wyobrażanie sobie prawdopodobnej reakcji, miny, komentarza czy gestów w takiej a takiej sytuacji.

Gdzieś z tyłu głowy oczywiście jest tęsknota, jest świadomość wyniszczającej choroby, która zabrała Mamę i żal, że nie można cofnąć czasu. Od tego się nie ucieknie i nie ma co uciekać. To jest coś, co porostu trzeba przyjąć na klatę i w swoim czasie zaakceptować. A przy tym docenić, że dzięki tym dobrym wspomnieniom jest trochę tak, jakby ktoś nieobecny dalej siedział z nami przy tym samym stole, sypiąc komentarzami i anegdotkami. Czasem doradzając, często przekomarzając się, zawsze wspierając. Bo właśnie tak było przez całe wspólne życie. Dzięki za wszystko, Mamo 🙂

 

 

 

 

 

2 myśli w temacie “Pamięć

  1. Popłakałam się. Bo Twoja Mama jest/była moją rówieśnicą i te foty, stroje, klimat, czasy i rzeczywistość – to takie zupełnie moje (no może poza Grechutą 😉 ) Czuję się więc, jakby odszedł mały kawałeczek mnie.
    I faktycznie jesteś bardzo, bardzo podobna.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję, Drzo :* A jeszcze co do klimatów, to Mama doceniała nasze i Twoje. Przynajmniej na tyle, że odróżniała poszczególne zespoły i gatunki 😉 A czasem nawet coś jej się spodobało z moich gotyckich smutasideł czy brytyjskiej alternatywy od Ani. Zresztą wiedziała, że mamy znajomą w jej wieku, która chodzi na te same imprezy i koncerty i bardzo jej się to podobało 🙂 Bo to wyluzowana kobitka była, ogólnie panie w mojej rodzinie raczej są właśnie takie 🙂

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz