New Tears Eve

Our seals were so easily brokenOur hopes were so silently crushedStill our hearts can’t be brokenStill our hearts will hold Zamiast zaserwować listę zażaleń na zakończony 2023 r. czy upubliczniać listę postanowień, których i tak nie dotrzymam, wrzucam noworoczną porcję fajnych rzeczy. No bo nie wszystko było złe. Poniżej dwanaście obrazków z minionych dwunastu miesięcyCzytaj dalej „New Tears Eve”

Pan od robaczków

Początek grudnia 1983. Mężczyzna w średnim wieku uwija się przy ciężarówce, zaparkowanej pod „Helikopterem” (blok nr 8 na Osiedlu Centrum D, zwany tak od charakterystycznego kształtu, tworzonego wraz z przyległym pawilonem handlowo-usługowym). Wyciąga z auta nietypowy ładunek: pręty, fragmenty maszyn, jakieś odpady budowlane. Przenosi część z nich do blokowej windy i wielokrotnie wraca po resztęCzytaj dalej „Pan od robaczków”

Najlepiej

Działam na baterie słoneczne, więc teraz trwa ta lepsza dla mnie część roku. Właściwie już pod koniec marca mówię sobie, że jest dobrze. No może czasem jeszcze dostanę lodowatym wiatrem prosto w nos, a poranny widok ołowianego nieba aktywuje mi bieg wsteczny pod kołdrę, ale to przecież już. Przebiśniegi, krokusy, potem pastelowe drzewa na osiedlowychCzytaj dalej „Najlepiej”

October Rust

Jesień nie jest taka zła, tylko zwykle nie wie, jak zagadać. Jeśli przemawia do mnie deszczem, czapą z burych chmur i syfem w powietrzu, to wtedy po prostu przestaję działać. Bateria mi się rozładowuje, chowam się pod kocem i zamieniam się w chodzący (lub raczej: leżący) mem o jesiennych deprechach czy poniedziałkowych dołach. Ale tymCzytaj dalej „October Rust”

„A wiosną niech wiosnę zobaczę”

To miała być pierwsza normalna wiosna od dwóch lat. Bez przerażających statystyk, bez lockdownów i obostrzeń, za których logiką ciężko nadążyć. Pierwsze przebiśniegi, pierwsze drobne pączki na drzewach, perspektywa coraz dłuższych, jaśniejszych dni i całkowitego powrotu do życia sprzed pandemii. Poranek 24 lutego zmiótł to wszystko na dalszy plan. Niby każdy, kto choć trochę interesuje sięCzytaj dalej „„A wiosną niech wiosnę zobaczę””

Jesienny pancerzyk ochronny

Dawno niczego nie wrzucałam, choć ostatnie tygodnie aż za bardzo obfitują we wrażenia. Niekoniecznie dobre, ale „Migawki” jako przestrzeń (w zamyśle) wolna od syfu są ostatnim miejscem, które chciałabym zanieczyszczać ponurymi przemyśleniami na tematy związane z korporacyjnymi absurdami i polityką. W weekendy jest mi nieco weselej, bo zwykle odcinam się od jednego i drugiego. AczkolwiekCzytaj dalej „Jesienny pancerzyk ochronny”

Lato w mieście (małym i dużym). Ludzie, krzaki i zwierzaki

Coachingowy banał mówi, żeby szukać pozytywów w każdej sytuacji. Niektóre coachingowe banały sprawdzają się w życiu i niepiękne, pandemiczne okoliczności przyrody dobrze to pokazały. Po tygodniach zamknięcia docenia się jeszcze bardziej różne proste przyjemności i sam fakt przebywania z ludźmi, którzy robią coś fajnego i mają do powiedzenia coś mądrego. Lubię trafiać na takie osoby,Czytaj dalej „Lato w mieście (małym i dużym). Ludzie, krzaki i zwierzaki”

Przeczytane: „Miasto noży”

Lubię wygrzebywać w sieci stare zdjęcia Krakowa i patrzeć, jak zmieniało się moje miasto przez kolejne dziesięciolecia. Oglądam te obrazki czasem z uśmiechem, czasem z żalem, a innym razem z ze zgrozą i z ulgą, że tu i ówdzie znacznie się poprawiło. Szczególnie ambiwalentne emocje mam przy fotkach z lat 90., bo ten okres akurat pamiętamCzytaj dalej „Przeczytane: „Miasto noży””

Zielono mi w mieście

Staram się pamiętać o środowisku i dbać o nie na swoją miarę, ale różnie wychodzi. Przyznaję ze wstydem i bez bicia, że czasem zdarza mi się lać wodę bez konieczności „bo za sekundę będę musiała znowu odkręcić”, wywalić nietypowe śmieci bez sprawdzenia segregacji („eee, to chyba jakieś tworzywo sztuczne”), zapomnieć o zgaszeniu światła.  Pilnuję się,Czytaj dalej „Zielono mi w mieście”