New Tears Eve

Our seals were so easily brokenOur hopes were so silently crushedStill our hearts can’t be brokenStill our hearts will hold Zamiast zaserwować listę zażaleń na zakończony 2023 r. czy upubliczniać listę postanowień, których i tak nie dotrzymam, wrzucam noworoczną porcję fajnych rzeczy. No bo nie wszystko było złe. Poniżej dwanaście obrazków z minionych dwunastu miesięcyCzytaj dalej „New Tears Eve”

Przesłuchane: Furia,”Huta Luna” i Myrkur,”Spine”

Tym razem złota polska jesień mnie omija i na pociechę dostaję tylko widok na rdzewiejące drzewa za oknem. Kuruję się po wrześniowej operacji stopy, więc zanim dojdę do stanu, w którym miejskie i podmiejskie szwendanie jest dozwolone, to te drzewa i większość okolicznych zdążą zrzucić złotawo-czerwony przyodziewek. A dla mnie zostaną do podziwiania bezwstydnie gołeCzytaj dalej „Przesłuchane: Furia,”Huta Luna” i Myrkur,”Spine””

Rzeszów, podróż sentymentalna

Mój zeszłoroczny „grobing” z okazji Wszystkich Świętych miał większy rozmach niż zwykle. Wybraliśmy się rodzinnie na grób dziadka Józefa i prababci Poli ze strony taty, więc przy okazji po kilkunastu latach odwiedziłam Rzeszów, miasto moich dziecięcych wyjazdów wakacyjnych. Może stolica Podkarpacia raczej nie kojarzy się ani z wyjątkowymi atrakcjami turystycznymi, ani tym bardziej z letnimCzytaj dalej „Rzeszów, podróż sentymentalna”

Jesienny pancerzyk ochronny

Dawno niczego nie wrzucałam, choć ostatnie tygodnie aż za bardzo obfitują we wrażenia. Niekoniecznie dobre, ale „Migawki” jako przestrzeń (w zamyśle) wolna od syfu są ostatnim miejscem, które chciałabym zanieczyszczać ponurymi przemyśleniami na tematy związane z korporacyjnymi absurdami i polityką. W weekendy jest mi nieco weselej, bo zwykle odcinam się od jednego i drugiego. AczkolwiekCzytaj dalej „Jesienny pancerzyk ochronny”

Lato w mieście (małym i dużym). Ludzie, krzaki i zwierzaki

Coachingowy banał mówi, żeby szukać pozytywów w każdej sytuacji. Niektóre coachingowe banały sprawdzają się w życiu i niepiękne, pandemiczne okoliczności przyrody dobrze to pokazały. Po tygodniach zamknięcia docenia się jeszcze bardziej różne proste przyjemności i sam fakt przebywania z ludźmi, którzy robią coś fajnego i mają do powiedzenia coś mądrego. Lubię trafiać na takie osoby,Czytaj dalej „Lato w mieście (małym i dużym). Ludzie, krzaki i zwierzaki”

O co chodzi z tym średniowieczem

  Niedawna nominacja do udziału w pewnej Facebookowej zabawie trochę przyspieszyła pisanie tekstu, który od dawna chodził mi po głowie. No bo nie samą dzielnią, zielenią miejską i wycieczkami pieszymi człowiek żyje… Mniej więcej od kwietnia do końca września średnio co drugi weekend przenoszę się w czasie. No serio, serio. Trafiam prosto w przełom XIVCzytaj dalej „O co chodzi z tym średniowieczem”

Mała rajza

Kamienice na Śląsku to jedno z moich osobistych odkryć Ameryki, bo kiedyś ten region kojarzył mi się tylko z kopalniami, przemysłem ciężkim i syfem w powietrzu. Jak pisałam w mojej wakacyjnej migawce – zaczęłam poznawać śląskie miasta dopiero kilka lat temu, głównie z racji wyjazdów na imprezy historyczne. I wtedy mnie olśniło, że to jednakCzytaj dalej „Mała rajza”

Lato było fajne – vol. 2

  Zimno, mokro, ciemno, beznadziejnie – typowa tutejsza jesień, nie lubię z wzajemnością. Pewnie nie powinnam biadolić, bo tym razem i tak się nie spieszyła. Październik wreszcie nie wyglądał jak piździernik, tylko  jak złota polska jesień z bajek albo z tych podrasowanych wspomnień z czasów, które „kiedyś to były”. Kolorowe drzewa, kasztany,  piwko na leżakuCzytaj dalej „Lato było fajne – vol. 2”

Dupno rajza

GOP GOP-em, wungiel wunglem, dla mnie przede wszystkim gryfne budyneczki, równie gryfna zieleń, koncerty, imprezy muzyczne, turnieje rycerskie i ludzie: rodzina, bliscy znajomi, zaprzyjaźnione rekoludki. Ach, no i jeszcze szkloki, kopalnioki, kołocze, modro kapusta i kluski śląskie. Kluski aka gumiklyjzy – urzekła mnie ta odkryta niedawno nazwa, jak zresztą wszystkie śląskie słowa 😀 W ogóleCzytaj dalej „Dupno rajza”